LUKSUS NUDY
W praktyce uważności (mindfulness) jesteśmy zachęcani do obserwowania zdarzeń i badania pojawiających się doznań wszystkimi zmysłami.
Nie jest to wielkim wysiłkiem we współczesnym świecie. Gdzie spojrzysz, gdzie ucho przyłożysz – wszędzie obecny jest nadmiar bodźców.
Kolorowe reklamy, tony zdjęć, video na stronach internetowych, zapach zanieczyszczonego powietrza i wszechobecny hałas.
Luksusem okazuje się trwanie w ciszy.
Często nie potrafimy się na nowo w niej odnaleźć. Obserwuję podczas prowadzonych warsztatów, że bycie w ciszy zamiast relaksem bywa dla Uczestników stresogenne. Oddaliliśmy się od tego, co jest w istocie naszą naturą.
NADMIAR BODŹCÓW GENERUJE STRES
Ilość bodźców i informacji, które codziennie wchłaniamy przekracza możliwości Naszego systemu nerwowego. Wszystko wokół przyspiesza. Korzystamy z coraz szybszych aut, Internet też przyspieszył na przestrzeni lat. Przesyłamy i wchłaniamy coraz więcej danych, w coraz krótszym czasie.
Rozwój technologii jest super. Ale zapominamy o tym, że ewolucyjnie „przyspieszamy” wolniej.
Nasz umysł pracuje wolniej i mniej wydajnie niż tego od niego oczekujemy.
Potrafimy zapamiętać więcej informacji, ale nie potrafimy przetworzyć ich dla własnego użytku.
Ludzkie organizmy reagują na nadmiar wrażeń analogicznie jakby groziło im realne zagrożenie, niebezpieczeństwo.
Istnieją badania naukowe, które mówią o tym, że przeciętny Amerykanin wchłania dziennie taką porcję informacji, jakby ktoś mówił do niego przez 12 h bez przerwy. Wyobraź sobie jak trudne fizycznie byłoby przyjęcie tego doświadczenia. Brrr….
To nie wszystko.
Sporo z wchłanianych przez Nas informacji jest nieprzyjemnych, straszących, potęgujących lęki, co generuje dodatkowy i niepotrzebny stres. Nie zawsze przecież sytuacje, którymi Nas karmią stają się realnym doświadczeniem. I pomimo tego, że emocjonalny lęk w końcu mija (albo nie), pozostałości „stanu alarmowego” w organizmie pozostają.
Odczuwanie stresu uruchamia w ciele człowieka produkcję hormonów odpowiedzialnych za postawienie organizmu w podwyższonej gotowości i mobilizację do walki z zagrożeniem lub ucieczki przed nim. Podnosi się ciśnienie krwi i stężenie glukozy. Przyspiesza metabolizm, nadnercza produkują adrenalinę. Organizm pracuje w trybie stresu na podkręconych obrotach i spala przy tym znacznie więcej energii.
Ewolucyjnie stres jest nam potrzebny. Chroni, alarmuje. Zagrożenie utraty zdrowia pojawia się wtedy, kiedy pomiędzy okresami „alarmów” nie zadbamy właściwie o stan odprężenia i relaksu.
A jeśli nie zadbamy i pozwolimy sobie na chroniczny, przewlekły stres – uruchomimy stopniową destrukcję wszystkich układów Naszego organizmu. Z tego miejsca zaczną pojawiać się dolegliwości takie jak bezsenność, ciągły niepokój, problemy z trawieniem, zaburzenia nastroju, choroby układu oddechowego, krążenia czy choroby autoimmunologiczne.
Wróćmy jednak do zagadnienia nadmiaru bodźców.
ROLA KORY PRZEDCZOŁOWEJ W PRZYSWAJANIU INFORMACJI
Skonfrontowany z olbrzymią ilością informacji człowiek szybko je przyjmuje, selekcjonuje, ale zbyt mało czasu poświęca na ich analizę i refleksję. Mózg przytłoczony danymi, których nie może przetrawić, skraca ścieżkę przetwarzania informacji. Niestety pomija przy tym ważny swój fragment, jakim jest kora przedczołowa.
To obszar mózgu najmłodszy z punktu widzenia ewolucji. Odpowiada za modyfikowanie swojego zachowania w zależności od kontekstu. Czyli ogólnie mówiąc za nasze społeczne zachowania takie jak empatia, świadoma komunikacja, kontrola emocji, świadome dokonywanie wyborów.
Przebodźcowany człowiek napotyka na trudności w relacjach z innymi, traci perspektywę spojrzenia na problemy i wybory ze zdrowym dystansem, trudniej radzi sobie z emocjami i stresem.
Ostatecznie obojętniejemy albo stajemy się nadwrażliwi, znerwicowani.
Ewolucja będzie postępować, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Aby zwiększyć możliwości „trawienia” nadmiaru informacji mózg musiałby zwiększyć objętość włókien nerwowych odpowiedzialnych za szybkość przekazywania sygnałów pobieranych przez zmysły. To z kolei wymagałoby lepszego ukrwienia i dodatkowych połączeń neuronalnych, które musiałaby pomieścić nasza ograniczona w pojemności czaszka. To rozwiązanie wymaga więc długiego czasu i nie jest zależne od naszych działań.
Jak sobie więc radzić z nadmiarem bodźców w codziennym życiu?
RELAKS JEST NIEZBĘDNY
Mamy zaprogramowaną zdolność organizmu powrotu do równowagi – do homeostazy.
Nasz układ nerwowy składa się z układu współczulnego (odpowiadającego za mobilizację do zaspokajania potrzeb) i z układu przywspółczulnego (dbającego o ulgę i odprężenie po okresie aktywności czy walce z zagrożeniem). Jeden aktywuje działanie – drugi je hamuje.
Te dwa układy funkcjonują naprzemiennie regulując gospodarkę hormonalną i równoważąc objawy doznawane w ciele.
Jeśli sprawnie przełączamy się pomiędzy jednym i drugim układem, wtedy organizm utrzymuje równowagę i zdrowie. Jeśli któryś z układów zaczyna działać w przewadze, może to doprowadzić do objawów przewlekłego stresu, nerwicy, nadmiernej apatii, stagnacji czy depresji.
Po każdym okresie aktywności umysłowej czy fizycznej zadbaj o dostateczny odpoczynek. Pozwól organizmowi na regenerację i odnowę. Szukaj ukojenia w obcowaniu z przyrodą, spacerując po lesie czy parku, wsłuchując się w odgłosy natury. Muzyka w słuchawkach, scrollowanie smartfona czy kolejny odcinek serialu nie ograniczy dostatecznie dopływu bodźców.
TECHNIKI MEDYTACYJNE
W ostatnim czasie techniki medytacyjne zrobiły się bardzo popularne. To kolejne narzędzie, które wpiera organizm w przywróceniu homeostazy. Do tego dostępne dla Ciebie zawsze i w zasadzie bezkosztowo.
Na Uniwersytecie w Los Angeles przeprowadzono badanie naukowe testujące wpływ medytacji na pracę mózgu. Dwie grupy ochotników zostały zbadane rezonansem magnetycznym. Pierwsza grupa ludzi medytowała regularnie, druga nie praktykowała tych technik.
Badanie wykazało, że medytacja zwiększa neurogenezę czyli powstawanie nowych komórek nerwowych i połączeń między nimi, w móżdżku i hipokampie. A to obszary mózgu odpowiedzialne m.in. za regulowanie emocji, regulację czuciową i nabieranie perspektywy.
Aby medytacja była skuteczna konieczna jest jej regularność. Zalecane jest medytowanie minimum 30-40 min każdego dnia. Aby uruchomić procesy neurogenezy proces nie powinien być krótszy niż 8 tygodni.
„Osoby, które stale medytują mają ponad przeciętne zdolności przywoływania pozytywnych uczuć, zachowywania równowagi emocjonalnej i angażowania się w świadome działania.” – tak skomentowała wyniki badań kierująca nimi w LA Eileen Luders
Aby medytacja była skuteczna konieczna jest jej regularność. Zalecane jest medytowanie minimum 30-40 min każdego dnia. Aby uruchomić neurogenezę, cały proces nie powinien być krótszy niż 8 tygodni.
To nie przypadek, że kurs MBSR (Mindfulness Based Stress Reduction), który mam przyjemność cyklicznie organizować i prowadzić, został rozplanowany na okres 8 tygodni i wyposaża kursantów w nagrania medytacji do codziennej samodzielnej praktyki. Proces zmian w obszarach mózgu zostaje zainicjowany. Przy osobistym, pełnym zaangażowaniu Uczestniczków efekty kursu są potęgowane.
Czym jest kurs MBSR?
Więcej informacji pod linkiem: https://bemindfulness.pl/czym-jest-kurs-mbsr/
DEPRYWACJA SENSORYCZNA – FLOATING
Temat deprywacji sensorycznej poruszyłam w osobnym artykule na moim blogu.
Zerknij pod link: https://bemindfulness.pl/deprywacja-sensoryczna-floating/
Źródła:
Andrzej Fedorowicz – Focus.pl
Ewa Sułkowska-Saidel – wykład „Plastyczność mózgu”
Wikipedia