Chcę podzielić się z Tobą jedną z moich ulubionych metod relaksacji jaką jest FLOATING.
Nie jest to jeszcze dość popularna metoda a szkoda, bo w świecie pełnym stresu przynosi upragnione ukojenie.
Floating zwany deprywacją sensoryczną lub bardziej naukowo Flotacją R.E.S.T. (od ang. Restricted Enviromental Stimulation Technique – terapia ograniczonej stymulacji środowiskowej) oddziałuje na wszystkie zmysły, pozwalając im odpocząć i zniwelować skutki przeciążenia nadmiarem bodźców. Przynosi głębokie odprężenie w zaledwie kilkadziesiąt minut.
Współczesny rozwinięty technologicznie świat sprzyja przebodźcowaniu, co nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie organizmu i na dobre samopoczucie. Opisałam ten temat szerzej w innym artykule na moim blogu: https://bemindfulness.pl/przebodzcowanie-dolegliwosc-przyszlosci/
Tutaj skupię się już na opisaniu samej metody relaksacji przez deprywację sensoryczną.
CO TO TAKIEGO?
Deprywacja sensoryczna polega na zamierzonej redukcji lub usunięciu bodźców działających na jeden lub kilka zmysłów. (Wikipedia).
Może zdarzyło Ci się użyć zatyczek do uszu czy opaski na oczy, aby zapewnić sobie ciszę i spokój w trakcie snu. Podczas głośnych koncertów muzycznych możemy zobaczyć dzieci z nałożonymi słuchawkami wyciszającymi. Podobnych używa się na przykład podczas podróży helikopterem.
Bardziej złożone przyrządy jak komora deprywacyjna służąca do floatingu mogą odciąć od bodźców więcej zmysłów naraz. Pełnej deprywacji nie da się osiągnąć, bo jeśli nawet odetniemy bodźce zewnętrzne, to wciąż możemy słyszeć własny oddech czy odczuwać sygnały i dźwięki dochodzące z wnętrza ciała,
Zanim przejdę do szczegółów doświadczenia chcę zwrócić Twoją uwagę na to, że krótkotrwała deprywacja może być dla organizmu relaksująca, jednak długotrwała może prowadzić do skrajnego niepokoju, halucynacji, natłoku myśli a nawet depresji. Osobiście, na początku floatowałam 30 minut, teraz korzystam z sesji 60-minutowych. Mam także świadomość, że może wywołać różne skutki u różnych osób.
Co jeszcze istotne, umiejętność wprowadzania siebie w stan długotrwałej medytacji może ułatwić odnalezienie się w tym doświadczeniu a wręcz potęguje jego skutki.
KOMORA DEPRYWACYJNA
Po raz pierwszy taki zbiornik został użyty w 1954 roku przez Johna C. Lilly’ego w celu zbadania efektów deprywacji sensorycznej.
Jest to kapsuła wypełniona roztworem siarczanu magnezu, tzw. solą Epsom, o temperaturze zbliżonej do temperatury ludzkiego ciała (34,5 °C). Kapsuła jest płytka, woda sięga łydek lub kolan w pozycji stojącej a wysokie zasolenie unosi nas na powierzchni, nawet wtedy, kiedy nie potrafimy pływać.
Możemy się w niej prawie całkowicie odciąć od bodźców dzięki ciemności, ciszy i unoszeniu się na wodzie. Ponieważ otaczający nas roztwór ma temperaturę ludzkiego ciała, doświadczamy wrażenia unoszenia w pustce.
Dodatkowo zanurzenie w soli Epsom działa nie tylko rozluźniająco, ale dostarcza do organizmu magnez i potas, korzystnie wpływa na cerę, wzmacnia włosy i paznokcie. Przyspiesza gojenie blizn, służy osobom cierpiącym na atopowe zapalenie skóry, łupież czy łuszczycę.
W kapsule mamy możliwość całkowitego wyłączenia światła lub pozostawienia niebieskiego światła, które wykorzystuje się w terapii chorób skóry (wykazuje działanie bakteriobójcze). Takie światło sprzyja też koncentracji, łatwiej wejść nam w stan medytacji.
JAK PRZEBIEGA SESJA FLOATINGU?
Sesja terapeutyczna w komorze trwa do godziny.
Przez pierwsze 40 minut można doświadczyć swędzenia w różnych częściach ciała. Czasem podobne odczucie towarzyszy nam podczas wczesnych stadiów medytacji.
Ostatnie 20 minut często kończy się zmianą częstotliwości fal mózgowych z beta lub alfa na fale theta. To podobny stan, który następuje na krótko przed zaśnięciem, lub przy wybudzaniu ze snu.
Zachowując całkowitą przytomność znajdujemy się jednoczenie w stanie głębokiego relaksu, wyciszenia a synchronizacja obu półkul mózgowych wpływa na zwiększenie zdolności kognitywnych: uczenia się, kreatywności, interpretowania faktów czy rozwiązywania problemów. Podobne efekty możemy uzyskać w stanie głębokiej medytacji.
Prof. Thomas E. Taylor z Texas A&M University dowiódł nawet, że w takim stanie mózg może łatwiej przyswajać nowe informacje. słuchając nagrań z nieznaną im wcześniej treścią. W porównaniu z grupą kontrolną, która leżała tyle samo czasu na sofie w ciemnym pokoju, ich zdolność zapamiętywania, kojarzenia oraz składania faktów w większą całość była znacznie lepsza. Zapis elektroencefalograficzny (EEG) wykazał, że u osób poddanych deprywacji pojawia się znacznie więcej korowych fal theta (o częstotliwości 4–7 Hz). Zdaniem części uczonych mają one silny związek z procesami uczenia się (a konkretnie – konsolidacją śladów pamięciowych, czyli engramów).
Przykład deprywacji w komorze opisał Stanisław Lem w jednym z opowiadań o pilocie Pirxie „Odruch warunkowy”. Deprywacja sensoryczna jest stosowana w niektórych rodzajach psychoterapii (terapia Arthura Janova). Badania nad skutkami deprywacji sensorycznej prowadził między innymi psycholog John Zubek
KORZYŚCI JAKIE MOGĘ UZYSKAĆ?
Sven-Ake Bood ze szwedzkiego Karlstads Universitet badał wpływ deprywacji na samopoczucie osób cierpiących z powodu stanów lękowych, przewlekłego stresu, depresji i fibromialgii (schorzenia charakteryzującego się m.in. bólami stawów). Okazało się, że wystarczyło zaledwie 12 sesji, by u pacjentów zaczęły ustępować przykre dolegliwości.
W trakcie sesji deprywacyjnej, mózg uwalnia także endorfiny, czyli hormony szczęścia. Zmniejsza się także poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu oraz adrenaliny. Co więcej, przebywanie w komorze powoduje, że nie odczuwa się siły ciążenia, to z kolei korzystnie wpływa na układ kostno-stawowy, co może przynieść korzyści osobom z problemami ortopedycznymi czy reumatologicznymi.
Co więcej, odcięcie od zmysłów działa stymulująco na układ przywspółczulny i zwiększa wydzielanie limfocytów T, które odpowiadają za odporność organizmu i obniżenie ciśnienia krwi.
Sesje w komorze deprywacyjnej poleca się także jako formę terapii zaburzeń psychicznych i uzależnień.
Wśród tylu pozytywnych skutków mogą zdarzyć się też mniej przyjemne odczucia. Nuda, dłużący się czas przebywania w ciszy, brak wygody w kapsule albo nawet uczucie klaustrofobii – kapsuła nie jest zbyt duża w rozmiarze.
Ta metoda relaksacji, stosowana w odpowiednich, przytulnych warunkach może przynieść wiele korzyści, jednak nadmierne przebywanie w stanie izolacji od bodźców zamiast ulgi, może dostarczyć niepokoju, lęków czy nasilenia natrętnych myśli. Używaj z rozwagą.
Zdjęcia zostały zrobione w moim ulubionym HOLY SPA & CAFE w Krakowie, przy ul. M. Kuczkowskiego 16 (www.holyspadandcafe.pl)
Źródła:
Wikipedia, Focus.pl, Zwierciadlo.pl, Lumine.me